W tej wiosce nie świeci słońce, z rana nie śpiewa
ptak, a tęcza to zjawisko paranormalne. Co dnia towarzyszy nam jedynie mrok i
mgła. Śmiech i radość to rzeczy zabronione i surowo karane. Mamy tutaj mało
"zwykłych ludzi", ale za to na każdym kroku można spotkać
"bezuczuciowe maszyny do zabijania". Jesteśmy podzielonym
społeczeństwem i lepiej tych granic nie likwidować. Ten, kto ma ochotę przeżyć
jeszcze dodatkowe kilka lat, doskonale zdaje sobie z tego sprawę i nie pakuje
się tam, gdzie go nie chcą. Odstępstwa od normy? Lepiej po czymś takim uciekać
stąd jak najdalej i zatrzeć po sobie wszystkie ślady.
- Sheeiren... - mruknął znudzony Utakata. Jak
zwykle jego emocje sięgały zenitu przy graniu w makao.
- Już, już - położyłam pierwszą lepszą kartę,
na stosik, który znajdował się na stoliku obok nas.
- Czy ty zawsze musisz odlatywać? Otrząśnij
się, kobieto - odparła Rina, wrednie się uśmiechając, po czym sama dołożyła kolejną.
- Ha! Stoisz! - dodałam głośniej w stronę
chłopaka.
- To dobranoc. Obudźcie mnie, jak będzie moja
kolejka - powiedział i ułożył się na podłodze, kładąc głowę na moich kolanach.
Za każdym razem, gdy wykonywał w stosunku do
mnie jeden ze swoich specyficznych i dość tajemniczych gestów, mimowolnie się
uśmiechałam. Pomimo tego, iż nigdy nie powiedział, że oficjalnie jesteśmy
razem, ja czułam, że tak jest i słowa były dla mnie zbędne. Przesuwałam ręką w
dół i w górę po jego ramieniu, zastanawiając się, którą kartę skazać na
wygnanie z mojej małej talii. Po chwili namysłu doszłam do wniosku, że to
zresztą nieważne, bo tak czy siak moje starania w tej kwestii spełzną na niczym
- zawsze wygrywa Utakata.
- Ej,
gołąbeczki, gramy - westchnęła Rina - chcę nadmienić, że też tu jestem.
Moglibyście się obściskiwać z dala ode mnie… - marudziła, wsadzając nos w
karty.
- Jesteś po prostu zazdrosna, bo nie masz
faceta - uśmiechnęłam się, szyderczo mrużąc oczy, po czym zaczęłam bawić się
włosami chłopaka, na co on tylko lekko się uśmiechnął.
- Nie potrzebuję takiej niepełnosprytnej intelektualnie istoty na wychowaniu – prychnęła. -
Teraz twoja kolej, męska kreaturo - wygodniej usadowiła się, siadając po
turecku. On na to jedynie westchnął i bez patrzenia wziął pierwszą lepszą kartę
z tych, które miał w ręce.
- Hmmm. – Ta gra nigdy nie była moja mocną
stroną, a teraz jest moja kolej. Moment, to czwórka powodowała postój? Rzuciłam
kartę i...
- Ty to robisz specjalnie! - zirytowała się
Rina, która została obdarowana przeze mnie, jakąś minutą przerwy.
- No raczej, nie inaczej. - Potworki w mojej
głowie tańczyły plemienny taniec radości.
- Nie krzyczcie tak - powiedział Utakata. - To,
że chwilowo jesteśmy tu bezpieczni nie znaczy, że tak będzie zawsze. - Obydwie umilkłyśmy,
zdając sobie sprawę z naszego głupiego zachowania.
- Skończmy już grać, co? – odparłam, chcąc
udobruchać zdenerwowanego chłopaka.
- Co masz niby zamiar robić? - mruknęła
kpiarsko Rina.
- Chodźmy do Mei.
- Czy ty na głowę upadłaś? - uniósł się
Utakata, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Nie, no ale popatrzcie - spoglądałam na nich
na zmianę. - Jest już po szesnastej, czyli większość ludzi siedzi w domach.
Przemkniemy niezauważeni i wrócimy przed dwudziestą.
- W cuda wierzysz? Ostatnio mało co nas nie
złapali... - Moja bliźniaczka oparła się o ścianę, zadzierając głowę do
góry.
- Nie wierzę, ale chyba nie macie zamiaru
spędzić reszty popołudnia, siedząc w tej piwnicy... - zrobiłam ręką koło,
wskazując na ciemne, oświetlone jedynie świecami pomieszczenie.
- Co racja, to racja. - Utakata wstał i podał
mi rękę, którą przyjęłam z miłą chęcią, a spotkało się to tylko z cichym
prychnięciem mojej siostry. Potem już bez słowa skierowaliśmy się do wyjścia.
Wspięliśmy się po starych, drewnianych
schodach, aby znaleźć się na średniej wielkości korytarzu. Bezgłośnie
podążyliśmy w stronę łazienki, znajdującej się w północnym skrzydle domu - jak
najdalej od salonu, gdzie przebywali rodzice moi i Riny, głowy klanu Imai. Po
cichu otworzyliśmy duże okno i chwilę później znaleźliśmy się na opustoszałej
ulicy. Na dworze nie było nikogo i powitały nas jedynie czarne, bądź szare
domy, w większości z pozasłanianymi oknami. Żadnych kolorów, szczęścia czy
radości, czyli normalny dzień w Kiri. Natychmiast po wyjściu, schowaliśmy się
we wnęce między ścianami, która podczas Pierwszej Wojny służyła za
schronienie.
- Ja biegnę na północ, ty na zachód, a ty, Rina,
na południe. Spotkamy się na miejscu.
- Od kiedy dowodzisz? - Utakata przeniósł
ciężar ciała na jedną nogę i spoglądał na mnie wyczekująco. Przybliżyłam się i
szybko go pocałowałam.
- Od dzisiaj - odparłam i już mnie nie
było.
Musieliśmy się rozdzielić. Lepiej wpaść w ręce
strażników bądź zbirów samemu, niż całą grupą, a do tego zwraca się mniejsza
uwagę potencjalnego obserwatora. Wokół mnie nie było żywej duszy, a jedynie
wiatr i jego nawoływanie towarzyszyły mi w tej krótkiej podróży. Czujnie
rozglądałam się na boki, mijając kolejne budynki. Przemieszczając się blisko
ścian, chowając się w dziwnych i brudnych miejscach, czułam się okropnie. Żeby
ninja spadł do takiego poziomu, aby w ten sposób przemierzać własną wioskę…
Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Zatrzymałam się
i skryłam za ścianą jakiegoś domu. Ciężkie kroki, zapewne mężczyzny, stawały
cię coraz głośniejsze. Nerwowo ściskałam mankiet swojej koszuli, zacisnęłam
zęby i modliłam się w myślach, aby ten człowiek jak najszybciej stąd odszedł.
Wiedziałam, że jest już blisko. Przed oczami widziałam, jak zamierzał skręcić w
uliczkę, w której się ukryłam. Nie mogłam wpaść, nie mogłam dać się złapać.
- Zostaw mnie. Odejdź stąd. Zapomnij dziś. I
obudź się jutro. - Cichym, niskim głosem wyśpiewałam zwrotkę, składając rękoma
znaki, aby łatwiej skumulować chakrę. Mężczyzna zatrzymał się na moment, a jego
oczy stały się puste. Po chwili odwrócił się i odszedł w stronę, z której
nadszedł. Odczekałam jeszcze kilkanaście sekund i, trochę spokojniejsza,
pobiegłam dalej. Po drodze nie spotkałam już nikogo, prócz kilku wygłodniałych
psów, szukających schronienia. W tej dzielnicy nie jest to niczym
niespotykanym.
Opuszczając swoje tereny, znalazłam się w
zupełnie innym środowisku, gorszym. Pobiegłam jeszcze bardziej okrężną drogą,
chcąc ominąć dom Zabuzy – chłopaka, który dwa lata temu pozabijał wszystkich
swoich kompanów w trakcie egzaminu. Od tego czasu jest osobą, którą straszy się
małe dzieci. Rozmawiałam z nim kiedyś, rok przed tą masakrą. Właśnie wtedy
razem z Utakatą, Riną i Mangetsu zdaliśmy egzamin. Z tej rozmowy nie przyszło
mi nic dobrego, prócz możliwości wyrobienia sobie o nim złej opinii. Nie chcąc
myśleć o Momochi'm, ani o egzaminie, który musiałam kiedyś przejść, starałam
się poruszać jeszcze szybciej.
Po kilku minutach znalazłam się poza tą biedną
dzielnicą i wkroczyłam w okolicę bogatszych budynków. Dom Mei znajdował się na
obrzeżach wioski, a posiadłość Hozuki’ch zaraz obok. Przebiegłam przez most, wdeptując przy okazji w dość pokaźną
kałużę błota, przez co przeklinałam później na czym świat stoi. Podirytowana
przeskoczyłam nad ogrodzeniem i znalazłam się na podwórku. Podeszłam do tylnych
drzwi domu i zastukałam w nie kilkakrotnie, znając ustalony rytm. Zawsze miałam
słabość, do wystukiwania czegoś na drewnianych, bądź jakichkolwiek innych
powierzchniach, więc ta czynność sprawiła mi przyjemność. Gdy nie spotkałam się
z odzewem, ponowiłam stukanie raz jeszcze. Po chwili jednak usłyszałam miarowe
bicie, dochodzące z drugiej strony i wiedziałam, że drzwi zaraz się otworzą.
Kilka sekund później w przejściu stanęła mała Mei.
- Shee, chodź szybko! - Jej mała rączka złapała
rękaw mojej koszuli i zostałam wciągnięta do środka. Nie pytając o nic skinęłam
głową i podążyłam za dziewczynką, aby znaleźć się w pomalowanym na ciemno,
małym przedsionku. Ona zapaliła światło i skierowała nas do drzwi na końcu
korytarza, prowadzących do piwnicy.
Dziś jej rodziców nie ma w domu, ponieważ dostali misję, więc możemy w miarę
możliwości swobodnie pogadać.
Mei zgasiła światło, po czym otworzyła drzwi,
aby móc zejść po schodach na dół. Podążając za nią praktycznie po ciemku,
znalazłyśmy się przed następnymi drzwiami. Również je otworzyłyśmy i trafiłyśmy
do "kwatery drugiej".
- Ohayo - przywitałam się i machnęłam ręką na
Mangetsu, aby po chwili niespodziewanie znaleźć się w ramionach Utakaty.
- Co tak długo? – szepnął, gdy miał mnie już
przy sobie. Chwila. Od kiedy on jest taki wylewny?
- Musiałam odprawić jednego strażnika. - Wtuliłam
się w niego trochę mocniej, mając dziwne wrażenie, że coś jest nie tak.
- Oj, skończcie już, ile można... - warknęła Rina, tęsknie patrząc w stronę
starszego Hozuki’ego, który zdawał się niczego nie zauważać.
- Ciocia Rina się denerwuje! - krzyknął czteroletni
Suigetsu.
- Chciałam nadmienić, że mamy sprawę do
obgadania - wyrwała się dziesięcioletnia Mei, krzyżując ręce na piersi oraz
patrząc na nas surowym wzrokiem.
- No? - Utakata obrócił mnie tyłem do siebie,
nie zabierając dłoni z mojej tali. Mała spuściła lekko głowię i westchnęła.
- Zbliża się kolejna wojna.
***
Ohayo! Witam was, na moim nowym blogu ;)
Zamysł historii powstał pewnej nocy, gdy pisałam z Riną na gg. Z dwie godziny nam to zajęło, aczkolwiek myślę, że było warto. Będzie to opowieść o dwóch siostrach i tytułowym poświęceniu, teoretycznie nie powinno być nudno...
Wielkie ukłony proszę składać w stronę Akemii, która po raz kolejny wytrzymała moje narzekania, a do tego jeszcze im uległa, także DZIĘKUJĘ ZA SZABLON! Jest cudowny <3
Bez przeciągania: mam nadzieję, że zachęciłam was do czekania na dalsze rozdziały ;)
Zobaczmy, czy coś pozmieniałaś :d
OdpowiedzUsuń,,- Ja nie potrzebuje takiej niepełnosprytnej intelektualnie istoty na wychowaniu - prychnęła i wskazała na Utakatę - teraz twoja kolej, męska kreaturo" Dokładnie - jakbym siebie słyszała ;3
A pomyśleć, że całe opowiadanie powstało przez pewną grupę na fb... ;p
No, ale! Oczywiście prolog mi się podoba - już Ci to pisałam. Zadziwia mnie intelekt Mei, zwłaszcza po tym, jak oglądam ją w Naruto i widzę kobietę, która wszędzie widzi nawiązanie do faceta xD
Cóż... Sądzę, że bohaterki są zbliżone charakterami do nas ;p
To chyba dobrze, ne? ;>
Siema Sheeiren, widzę, że nie tracisz czasu na głupoty tylkoo piszesz. ^^
OdpowiedzUsuńSzablon naprawdę świetny. *,* :3
Podoba mi się to, że są Twoje postacie. Sheeiren, Rina. xD Widzę, że już jesteście bliźniaczkami. :D
Swoją drogą Sheeiren, dlaczego jesteś taka szczęśliwa, zakochana, a Rina nie? ;>
Trochę dziwi mnie to w jaki sposób oni przemieszczają się po swojej wiosce.
Zbliża się kolejna wojna...o.o
Nie mam pojęcia, co może wydarzyć się dalej. Zachęciłaś mnie do dalszego czytania. :3
Dobra, czekam na rozdział pierwszy. Agniesiu, dodawaj szybko. xd (nie wiem co mnie wzięło na to 'Agniesiu', ale trudno ;p)
Bo Rina to pesymistyczna feministka xD
UsuńEjjj mi się podoba. Lubię takie mroczne, przeziębły klimaty. Widzę Sheeiren i Rina. Mhm. Xd I cos nowego bo o Kiri. Oczywiście musi byc też jakiś chłopak, co mi się bardzo podoba. Nie ogarniam jeszcze mocy tej dziewczyny, ale pewnie za jakiś rozdział może dwa ogarnę.
OdpowiedzUsuńAz tak makabryczna jest wioska kiri. Czemu nie moga normalnie chodzić? Jakas godzina policyjna? Czy coś.... XD
Ostatnie zdanie najlepsze. kompletnie nie wiem co może z tego byc dalej, dlatego teraz będę czytać na bieżąco. XD
No to bywaj.
Sheeiren, Sheeiren, Sheeiren... jak ty we mnie nie wierzysz ;) Podobałoo mi się! I to nawet bardzo ;D Zapowiada się mrocznie ;D mimo tego, że wolę radość, śmiech (jak jakiś hipis) to nie pogardzam tego typu historiami, słonko ;]
OdpowiedzUsuńTak czy owak, fajnie to napisałaś ;D przedstawiasz tu siebie i swoją przyjaciółkę tak? Super, chętnie was bliżej poznam xD Rina to zazdrośnica :P Może lecicie na tego samego gościa? :P Gra w makao była boska xD kocham makao albo remika xD
Potem już takie nawiązanie do czasów, jakieś wojny, emigrację i mały Suigetsu xd Czyli... jakie to czasy? XD czy będzie to miało coś wspólnego z postaciami z Konohy?
To ich tajne zgromadzenie w piwnicy mi przypomina książkę "Kamienie na szaniec" xd dzieciaki knują, by bronić się lub sabotować wrogów xD
No w każdym razie nie mogę się doczekać next'a ;D Życzę weny i pozdrawiam ;DD ;*
Hu hu ^ ^ No muszę powiedzieć, że mnie zaciekawiłaś, to było po prostu genialne, nie mówiąc już, że ubóstwiam twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńCała historia mi bardzo podoba no i oczywiście będę czekać na kolejne rozdziały.
Czemu oni po własnej wiosce nie mogą się normalnie przemieszczać? Godzina policyjna, czy coś? I zbliża się kolejna wojna... rany... Już nie mogę się doczekać.
No nic, czekam na pierwszy rozdział.
PS : Zapraszam do mnie.
No, wreszcie zabrałam się do komentowania (xD) Wybacz, sama użerałam się z własnym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńA więc... końcówka bardzo mi się podobała. Było tak... tajemniczo i chyba u każdego wzbudziłaś ciekawość co do dalszych wydarzeń. Sheeiren i Utakata, powiadasz? Nie ma co ukrywać, interesujące zestawienie. I... i że niby Suigetsu ma cztery latka? A no tu mnie zupełnie zaskoczyłaś! Pomysł z tą okrutną dla mieszkańców wioską jest świetny. Jestem pewna, że nie będzie nudno ^ ^
Mimo wszystko wyłapałam błąd:
"[...]zastanawiając się, która kartę skazać na wygnanie[...] - którĄ.
Jeden, drobniutki, ale uznałam, że warto ci o nim zakomunikować, moja droga :D
No to... Weny, no nie? Żebyś cały czas pisała świetnie i jednocześnie dalej szlifowała swój styl. Przy okazji zapraszam na rozdział u mnie ^.
Pozdrawiam i cieszę się, że szablon się podoba, po tylu korektach xD
A dobry wieczór, szablon rzeczywiście bardzo zgrabny. W rozdziale znalazło się kilka błahych literówek takich, jak na przykład "nie zabiegając" zamiast "nie zabierając". Ja bym poprosiła odrobinę większą czcionkę, bo spędzam tak dużo czasu przy komputerze, że mnie zwyczajnie oczy bolą, oczywiście jeśli można ;)
OdpowiedzUsuńNie będę klepać takich przeżartych tekstów, że zapowiada się ciekawie. Wprowadziłaś ciekawy nastrój niepewności, wykładając co nieco na ławę. Styl jest przejrzysty, nieskomplikowany, ale niepozbawiony lekkości. To się chwali.
Nie wiem, o co chodzi z tym ukrywaniem, może to jacyś partyzanci.
Dodam bloga do linków, ale jak już wiesz potrzebuję opisiku. ;)
Pozdrawiam,
Nikumu.
Przeczytałam, tyryry. I zapowiada się naprawdę fajnie, choć na razie nie mogę ocenić po prologu, który jak na prolog wydał się wyjątkowo długi, ale miło się czytało ;) Lubię klimaty wojny, co dodatkowo napawa mnie chęcią do dalszego czytania. Jak wszystko co czytam - blog trafił u mnie do linków. ;)
OdpowiedzUsuń[darkxleaf.blogspot.com]
Shee niedobrze.. Notka ma już kilka dni a ja znalazłam błąd którego nikt ci do tej pory nie wytknął!
OdpowiedzUsuń'nie zabiegając dłoni z mojej tali' no? :D
Poza tym zaczyna się całkiem całkiem, Kiri to takie trochę getto, bohaterowie partyzanci, wojna.. No nieźle ;D Szkoda, że dzieciaki jak Mei i Suigetsu muszą tak szybko dorosnąć i zająć się takimi sprawami. Sheeiren i Rina, fajne bliźniaczki, jeszcze tylko nie wiem, którą bardziej lubię xD
Lecę czytać kolejny rozdział ;3
Dziesięcioletnia Mei. Czekam, aż stanie się moim, większym(czytaj doroslejszym) odpowiednikiem ;DD Co tu dużo pisać? Prolog ci wyszedł. Teraz czas przeczytać kolejny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada , mam teraz trochę czasu więc idę czytać pierwszy rozdział :)
OdpowiedzUsuńEh cieszę się, że zaczęłam czytać to opowiadanie :D.
OdpowiedzUsuńJest takie inne i ciekawe, podobają mi się postacie, a szczególnie ich charaktery.
Mały Suigetsu? Ojej *.*
No, cóż jutro wezmę się za następne rozdziały.
Pozdrawiam! :D
Jezu *,* Utakata, jak dobrze, że tu trafiłam. Jesteś pierwszą osobą, na którą natrafiłam i daje Utakatę do opowiadania ;3 Świetnie! Liczę na ciekawą fabułę patrząc na sam początek ;3 Dobrze się zapowiada. Suigetsu i Mei jako dzieci? Słooodko.
OdpowiedzUsuńZapowiada się niesamowicie. Po prostu kocham, gdy świat wcale nie jest taki kolorowy, jak być powinien - taki mrok i w ogóle :D Poza tym nigdy nie czytałam fanfiku z takimi postaciami (np. Mei). Ja to się chyba ograniczam tylko do Itaśa <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że sobie z kolejną historią poradzisz :)
Pozdrawiam:)
Jezuuusie normalnie genialne , Sheeiren już zaczyna mi się podobać :D
OdpowiedzUsuńCześć, cześć. :D
OdpowiedzUsuńZ tego co dobrze zrozumiałam to akcja toczy się w przeszłości (w porównaniu do obecnych wydarzeń z mangi/anime) za czasów, kiedy Kiri było jeszcze krwawą osadą. Hmm... Zabuza, mały Suigetsu i Mei, a jakoś najbardziej to mnie zaskoczyłaś tym Utakatą! Uwielbiam go! I szczerze powiedziawszy to bardzo się zawiodłam, kiedy poświęcili mu tak mało czasu w anime (że o mandze już nie wspomnę), a później jakoś zupełnie o nim zapomniałam. Naprawdę jestem zachwycona tym, że umieściłaś go w tym opowiadaniu. Oby nie zginął. ^^
Rina i Sheeiren to bliźniaczki...
Sheeiren i Utakata to para...
Chyba z tych ważniejszych rzeczy wszystko zapamiętałam.
Styl pisania masz taki przyjemny, lekki. :) Choć w trakcie zauważyłam kilka błędów, to nie były one jakoś szczególnie istotne i nie przeszkadzały w czerpaniu przyjemności z czytania. ^^
Niestety dziś znalazłam czas tylko na przeczytanie prologu. Musisz mi wybaczyć, ale mam masę roboty w związku z moim wyjazdem, a do tego czasu muszę jeszcze poprawić oceny. Postaram się zostawiać komentarz pod każdym przeczytanym rozdziałem, więc będziesz wiedziała na jakim etapie jestem. :D
Pozdrawiam. :*
Morning!
OdpowiedzUsuńZnajdując czas na przeczytanie twojego drugiego bloga muszę przyznać, że mas dość oryginalne pomysły na bloga. Dobrze, a więc do notki wkraczając bardzo lubię blogi, w których znajduje się przeszłość bohaterów. Bardzo chętnie mi się będzie czytać twój blog, bo zapowiada się na naprawdę ciekawy. Rozwaliła mnie Mei i mały Suigetsu jednak mogłam się tego po części spodziewać ;) Fajnie, że umieściłaś siebie w opowiadaniu :P Albo swoją imienniczkę :P Kolejny bonus - Utakata :3 Bardzo się cieszę, że umieściłaś go w swoim opowiadaniu. Muszę cie przeprosić bo te moje komentarze jakieś zdechłe dziś. Następne będą lepsze xD
Pozdrawiam :*