niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział IV

- To ona, dattebayo!

- Cicho, Kushina! – blondyn lekko podniósł głos i spiorunował ją wzrokiem. Już miałam nadzieję, że Ruda się nie odezwie, lecz…

- I ty przeciwko mnie? I ty? No aż nie wie… - Chłopak zatkał jej usta dłonią.

- Ona już nie będzie - w naszą stronę posłał uroczy uśmiech, na co dziewczyna zaczęła się szarpać.

Gdyby nie Utakata, to z pewnością ten obrazek by mnie urzekł. Nie moja wina, że mam słabość do blondynów. W sumie jestem z szatynem – gdzie tu logika?

- Uspokójcie się – odparł zirytowany mężczyzna, którego jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam. Biła od niego aura bardziej potężna niż ta, którą rozprowadzała wokół siebie Ameyuri. Zerknęłam na Mistrzynię spoglądającą na tę sytuację z lekką kpiną.

- Kiri-gakure – kiwnęła delikatnie głową. - Ameyuri Ringo, Kushimaru Kuriarare, Zabuza, Mistrzowie Miecza oraz Sheeiren Imai. – Moje zdziwienie sięgało zenitu. Przedstawiła mnie jako swojego towarzysza. Ma dzisiaj jakiś dzień dobroci dla zwierząt, czy jak?

- A ja cię znam! A ja cię znam! Wyrosłaś na całkiem niezłą kobitkę. – Dlaczego zostało to skierowane w moją stronę…

- Jiraiya! – huknął ich przywódca. Normalnie to nie popuściłabym nikomu takiej opinii, ale w tym momencie miałam ochotę roześmiać się na cały głos. Wiedząc, że jest to jednak niedopuszczalne, wysiliłam się jedynie na lekkie uniesienie kącików ust do góry.

- No co, przecież prawdę mówię… - odparł mój mężczyzna, patrząc na mnie z zainteresowaniem, co peszyło mnie dostatecznie, aby skupić wzrok na czymkolwiek innym.

- Tobirama Senju, Drugi Hokage Wioski Ukrytej w Liściach. Jiraiya-sensei oraz dwoje jego uczniów: Uzumaki Kushina i Namikaze Minato.

- Tak, to ja! Uzumaki Kushina! – Ta dziewczyna emanowała pozytywną energią, lecz dla mnie to było jej tu aż w nadmiarze. Uniosłam jedną brew do góry w geście irytacji. Dyskretnie spojrzałam po reszcie delegacji Mgły. Zabuza opierał się o swój miecz, patrząc na Konohę niczym na przedstawienie z mnóstwem fajerwerków. Kushimaru stał w bezruchu, nic po sobie nie pokazując, a Ameyuri wyglądała na co najmniej zaskoczoną. U nas taka niesubordynacja jest niedopuszczalna. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby…

- W oddziale mam tysiąc ludzi. To w większości jednostki tropiące i shinobi walczący na odległość. Ninjutsu, te sprawy. – Stałam oniemiała, wsłuchując się w słowa tego mężczyzny. Jak on może mówić to tak swobodnie? Gdzie wystukane na pamięć regułki godne kage? Co to jest za wioska, do cholery?!

- To akurat dobrze się składa. Moi wojownicy walczą w zwarciu. Taijutsu, te sprawy – odparła Ameyuri, lekko przekrzywiwszy głowę.

- Hę? – ten odgłos wyrwał się Zabuzie, który natychmiast wyprostował się na słowa kobiety. No szczęka opadła mi do ziemi. Od kiedy Ringo się tak odzywa?! Co się dzieje… Hokage lekko się uśmiechnął i spojrzał no swoich podopiecznych.

- Rozumiem, że ty jesteś dowódcą – zwrócił się do niej.

- Tak – potaknęła.

- Zapraszam do namiotu. Musimy obmyślić plan działania. – Ameyuri niczym galopująca gazela od razu pognała za białowłosym.

- A ty co się tak gapisz? – warknął Zabuza. – Ringo też może czasem zaszaleć – puścił mi oczko.

- No, ale żeby z Hokage? – jęknęłam. Od razu zdałam sobie sprawę do kogo i w jaki sposób się odezwałam. Zamknęłam oczy, wiedząc, że idzie on w moją stronę. Zacisnęłam mocno powieki i odchyliłam głowę na bok, czekając na nieuniknione. Poczułam, że coś dotyka mojej brody i lekko odwraca. Otworzyłam jedno oko i mogłam się założyć, że zobaczyłam śmierć.

- Mało jeszcze wiesz o życiu – mruknął Zabuza, puszczając mój podbródek i odchodząc, aby wrócić do reszty.

- Czy mogę w końcu coś powiedzieć?! Minato, nie podoba mi się to, jak mnie traktu… - na pierwsze słowa Rudej spojrzałam w ich stronę, aby widzieć, jak ten zamyka jej usta pocałunkiem, a ona łagodnieje jak ręką odjął. Ja się chyba w jakimś równoległym wszechświecie znajduję! Wpatrywałam się w nich z rozdziawionymi ustami, gdy ktoś klepnął mnie w ramię.

- Zamknij tę gębę, bo coś ci tam wsadzę – Rina, nie oszczędzając mi kipiącej od niej w tej chwili miłości, stanęła obok mnie.

- Emm, hemmm. Przepraszam, że się tak zachowałem – przerwał blondyn, trzymając partnerkę za rękę. – Jestem Minato, a to jest Kushina.

- Umiem się przedstawić, dattebayo! – wrzasnęła na niego, grożąc palcem. Z mojego gardła wydobył się cichy śmiech i nawet Rinie udzieliło się trochę mojej radości. – Jestem Uzumaki Kushina!
- To już wiemy – odparła siostra, której dobry humory zdążył się już ulotnić.

- O Boże, wy jesteście identyczne, identyczne! Widziałeś, Minato? Widziałeś? – pokazywała na nas, to na jedną, to na drugą. Przypominała mi skaczącą dla przekąsek kapucynkę w cyrku, o której jako dziecko czytałam sobie do snu. Moje wyobrażenia właśnie odnalazły swoje odniesienie w rzeczywistości. Zawsze chciałam zobaczyć, jak jeździ na takim małym, dwukołowym rowerku…

- Tak, kochanie – Minato ponownie się uśmiechnął i podrapał się zakłopotany po karku. Ruda umilkła i patrzyła na nas z zaciekawieniem.

- To jak się nazywacie? Zapomniałam już – westchnęła i lekko uderzyła się wewnętrzną stroną dłoni w czoło. Dziwni ci shinobi z Liścia, dziwni.

- Sheeiren i Rina Imai – powiedziałam niby od niechcenia. Przecież nie mogę zaprzyjaźnić się z potencjalnym wrogiem. Nieważne, jak bardzo jest on miły.

- No tak, powinnam pamiętać. Ukradliście nam zwój, parszywe małpy! – wrzasnęła, ostentacyjnie dając nam do zrozumienia, że chowa do nas jakąś urazę. Zabawne.

- Kushina, obiecałaś – blondyn nie za bardzo wiedział, jak ma się zachować. W sumie ja też nie wiem, czemu nie wróciłam jeszcze do swojego szeregu. Rozejrzałam się, a moja mina lekko zmarniała. Tak zaaferowałam się tą dwójką patafianów, że nie zauważyłam momentu, gdy wszyscy rozpierzchli się do swoich zadań.

- Wrrrr – czasem wydaję z siebie takie nieartykułowane odgłosy, które odzwierciedlają mój stan ducha. Każdy ma jakieś odchyły, yhym.

- Kochanie, ona warczy! To nie może być małpą! – To nie tak, że wzięłam to do siebie. Po prostu się zdenerwowałam, więc już chciałam jej coś powiedzieć, gdy Rina złapała mnie za ramię.

- Chodźmy już. – Widziałam ten specyficzny wzrok i wiedziałam, że ma rację.

- Emmm, miło było was znowu zobaczyć! – powiedział blondyn, machając nam ręką na pożegnanie. Kushina przewiercała mnie wzrokiem, a ja jedynie lekko dygnęłam i jak najszybciej się oddaliłam.

- Co za dziewczyna… Gdzie się rodzą takie krzyczące istoty… - mamrotałam pod nosem, nadal mając w pamięci tę dwójkę.

- W Konoha, kochanie, w Konoha – odparła Rina. Weszłyśmy pomiędzy rozstawione już namioty bądź chwilowe legowiska, robiąc za atrakcję obozu. Westchnęłam, gdy siostra prowadziła mnie przed siebie, a najwyraźniej wiedziała, gdzie zmierza. Włożyłam ręce w kieszenie i mechanicznie poruszając nogami szłam. Znajdowaliśmy się w lesie na dużej, niewymiarowej polanie. Bajeczki o okrągłym polu to ściema! Namioty były poustawiane nierównomiernie, lecz czego innego można spodziewać się po Mgle. Cud, że w ogóle zgromadzili się w jednym miejscu.

- Ej, Mała! – usłyszałam i od razu poczułam dotyk na udzie. Natychmiast się odwróciłam i odruchowo wyciągnęłam wachlarze z kabury. – Zabawimy się? – Mężczyzna koło trzydziestki z obleśnym i prawie bezzębnym uśmiechem na ustach patrzył na mnie z góry.

- Uważaj do kogo mówisz, Gao! Dupeczka się trochę teraz wybiła! - krzyknął kolejny facet siedzący nieopodal.

- Zabieraj tę łapę - warknęłam, strącając jego rękę i chowając broń. Na chwilę przed oczami stanął mi Utakata, lecz tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął.

- Oj, maleńka. Nie przesadzaj - nagle wokoło zrobiło się cicho. Wszyscy na nas patrzyli, a Rina już trzymała w pogotowiu flet.

-Tak? To kiedy? - zmieniając strategię kucnęłam i uśmiechnęłam się w sposób zarezerwowany tylko dla jednej osoby.

- Możemy nawet teraz, tu, przy wszystkich. – On, ucieszony, niczego się nie spodziewał. Mój uśmiech się poszerzył, gdy kiwnęłam palcem, aby się do mnie zbliżył. On, niczym tresowany piesek, nachylił się, a ja wyśpiewałam mu cicho do ucha.

- Kimitachi o okonau to, anata mo issho ni asobu no ga suki. Sarani, anata wa, sekai ni sore o sengen suru. Nyūsu o zehi, kyōyū. (Lubisz facetów i lubisz się z nimi bawić. A jeszcze bardziej lubisz oświadczać to całemu światu. Idź i dziel się  tą nowiną) - zaciskałam usta, aby ponownie się nie roześmiać, gdy patrzyłam na rozgrywającą się przede mną scenę.

- Jestem homo, homo niewiadomo! - Gao właśnie biegał wokół swojego namiotu. Niektórzy się śmiali, lecz reszta patrzyła na mnie z ciekawością bądź strachem. Dokładnie o to mi chodziło.

- Starczy, Gao - dezaktywowałam technikę, a mężczyzna zatrzymał się. Przez chwilę patrzył na swoje dłonie, po czym przeniósł wzrok na mnie.

- Czym ty jesteś, wiedźmo?! - wrzasnął i schował się do najbliższego namiotu. W obozie zapadła cisza.

- Mogę z wami zrobić co tylko zechcę. Ten epizod to nic. Ja go tylko ośmieszyłam. Niech się cieszy, że nie kazałam mu się powiesić - przerwałam na chwilę, upajając się ich strachem. Pierwszy raz poczułam, że mam władzę.  Patrzyłam po kolei na ich twarze. Spodobał mi się ten lęk. - Nadal ktoś ma ochotę się ze mną zabawić? - Cisza. Tylko szmery dochodzące ze strony Konohy zakłócały ten spokój. - Tak myślałam - odpowiedziałam i delikatnie dałam Rinie znać, że mamy się zbierać. Ona natychmiast ponowiła marsz. Czułam na sobie ich wzrok i było mi z tym całkiem dobrze.

- Sheeiren, tutaj - mruknęła Rina i pociągnęła mnie za rękę, wprowadzając do jednego z większych namiotów. - Zwariowałaś?! - warknęła.

- Tak, chyba tak - westchnęłam, a wszystkie emocje ze mnie opadły. Musiałam ochłonąć. Przyznaję, poniosło mnie, ale… Nikt mnie za to nie zganił, nie uderzył. Teraz ja ustalam granice?

- Przecież nawet we dwie nie dałybyśmy im rady! Żeby zahipnotyzować taką ilość ludzi, to...

- Wiem, że to nieprawda, ale spanikowałam.

- Dobra, zostawmy to w spokoju - odparła.

- Co to za namiot? - Chciałam się jakoś uspokoić i trochę ochłonąć. Rina ma rację, przesadziłam...

- Dostałyśmy go od Ameyuri. Dzieciaki to wszystko rozstawiły.

- Co? - Kazali dzieciom tachać takie rzeczy, gdy ja biegłam tylko z plecakiem?

- Wiem, co o tym myślisz, ale pamiętaj. Świata nie zbawisz - powiedziała twardo, choć zdaję sobie sprawę, że też się z tym nie zgadzała.

- Ech. Do czego to dochodzi... - oparłam ręce na biodrach i spuściłam głowę.

- To wojna, Shee, to wojna.

- Imai-sensei! - usłyszałam męski krzyk  i natychmiast wyszłam z namiotu. Chwila, czy on powiedział do mnie sensei?

- Jak mnie nazwałeś? – Chłopak miał mi coś do przekazania, lecz moja egoistyczna część musiała najpierw zaspokoić swoją ciekawość.

- Sensei? - jąkał się młody brunet. - Nie sensei? Shihan*? Gomen, Imai-shihan - plątał się, nerwowo rozglądając się na boki.

- Spokojnie, bo się poplujesz. - Choć wyszło dość niemiło, to wcale tak nie miało być. On jeszcze bardziej się speszył, na co ja pociągnęłam go do namiotu, gdzie czekała Rina.

- Eee? - Siostra również zareagowała oryginalnie.

- Więc? - zaplotłam ręce na piersi i czekałam na odpowiedź chłopaka.

- Yyyeee... Ma-ma pani przyjść do-do Mistrzyni Ameyuri za-za chwilę - dzieciak miał może jakieś jedenaście lat. Widziałam, że był przerażony i to z mojego powodu, a w przeciwieństwie do tej hałastry na zewnątrz, w nim nie chciałam wzbudzić strachu.

- Gdzie dokładnie?

- Do-do namiotu Ho-hokage - schował ręce za plecami, a ja lekko się uśmiechnęłam.

- Poczekaj - ściągnęłam z siebie plecak, wiedząc, że chłopak uważnie mnie obserwuje. Znalazłam upragnioną kieszeń i wyciągnęłam stamtąd cukierka.

- Proszę i zmykaj - podałam mu malutki przedmiot i odprawiłam ręką. Jego twarz rozjaśnił uśmiech, a moja opinia "Straszącej dzieci sensei" została lekko naprawiona. Mały wyleciał z namiotu, a ja spojrzałam na siostrę.

- Od kiedy się taka medialna zrobiłaś? - cyniczny uśmiech, ironia w głosie i przymrużone powieki Riny nie sygnalizowały nic dobrego.

- Nie zadawaj mi pytań, na które nie potrafię ci odpowiedzieć... – mruknęłam. - Mogę tak iść? - spytałam, okręcając się wokół własnej osi.

- A masz zamiar robić tam coś poza ustalaniem planu? - jedna brew uniesiona do góry razem z kącikiem ust.

- Zwariowałaś? - prychnęłam i zawiązałam sznurówkę przemoczonego buta.

- A możliwe, możliwe - odparła siadając na kocu.

- Trzymaj kciuki - powiedziałam i wyszłam.

Odetchnęłam świeżym powietrzem, a na mojej twarzy tańczyły promienie słońca - no. I człowiek od razu czuje się lepiej. Przeszłam kilkadziesiąt metrów nikomu nie zawadzając i trafiłam na pierwszy namiot Liścia.

- Imai-shihan? - dziewczyna może o rok młodsza ode mnie stała przy wejściu. Niespotykane ma włosy, jakieś różowe. Dziwni ci shinobi z Liścia, dziwni.

- Tak - odpowiedziałam.

- Haruno Chie,  proszę za mną - dygnęła i podążyła przez siebie. Wzruszyłam ramionami i poszłam za nią. Wszyscy się na mnie patrzyli, lecz nie robili tego nachalnie. Normalnie rozmawiali i tylko rzucali mi ukradkowe spojrzenia. Starałam się ich nie odwzajemniać. Nie mogę zawierać tu jakichkolwiek znajomości.


Idąc tak przez ich obóz zauważałam coraz więcej różnic pomiędzy naszymi wioskami. Spojrzałam w prawo i doszłam do wniosku, że, w porównaniu do nas, jest tu mnóstwo kobiet. Mężczyźni oczywiście przeważają, lecz to i tak imponująca liczba, jak na moje oko. Do tego nie było tu dzieci. Ta Haruno czy jak jej tam, jest na razie najmłodszą osobą, jaką tu widzę. Ich stroje różniły się od naszych, lecz też mi się podobały. Odwróciłam głowę na lewo i zobaczyłam...

- Ohayo, Shee! - Kushina ponownie przypomniała o swojej obecności i to w dość specyficzny sposób.

- Ohayo - odparłam i nadal szłam za różowowłosą.

- Co u nas robisz? – zapytała, doganiając mnie.

- Idę do Hokage – mruknęłam, mając nadzieję, że dziewczyna się odczepi.

- Oooo, to jesteś aż taka ważna? - Ona jest gorsza niż głodny Suigetsu. A myślałam, że to niemożliwe.

- Jak widać. - Moje modły nadal nie zostały wysłuchane. Ruda wciąż wlokła się za mną.

- Shee, poczekaj. Mam coś dla ciebie, dattebayo!

- Streszczaj się. - Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła stamtąd małą bransoletkę z przywieszką.

- Proszę. - Wzięłam ją delikatnie w dłonie i przyjrzałam się bliżej. Na blaszce widniał czerwony znak wiru.

- Co to znaczy? – spytałam, przyśpieszając.

- To znak mojego klanu. Nie wiem, czemu ci go daję. Rzadko się nimi dzielę. Pomimo twojej dość widocznej niechęci do mnie, myślę, że możemy się polubić i czuję, że będzie ci kiedyś potrzebny, dattebayo - ostatnie słowo rzuciła cichym tonem i odeszła bez pożegnania.

- Hmpf - mruknęłam i zapięłam prezent na ręce. Gdy podniosłam wzrok, przed oczami stanął mi większy niż reszta namiot i dwoje ninja przed nim. Dziewczyna zatrzymała się przy wejściu.

- Tędy, shihan. - Była trochę przestraszona, lecz nie podchodziło to pod paniczny lęk. Wyczułam u niej nawet lekkie  zaciekawienie.

- Dziękuję - kulturalnie podziękowałam  i uśmiechnęłam się do dziewczyny, a ona obdarzyła mnie tym samym. Westchnęłam, poprawiłam grzywkę, wytarłam dłonie o spodnie i rozchyliłam poły, po czym znalazłam się w środku. 

Lekko czerwona Ameyuri siedziała na końcu rozłożonej mapy obok Hokage. Kushimaru również znajdował się na prawo od kobiety, Minato stał pod ścianą, a podajże Jiraiya medytował w kwiecie lotosu niedaleko.

- Tutaj. - Ringo poklepała poduszkę obok siebie. Posłusznie usiadłam i obserwowałam swoich towarzyszy.

- Ammmmmm - od strony sensei’a Konohy dolatywały co chwilę takie dziwne odgłosy  - ammmm - i stopniowo zwiększały swoje natężenie głośności - ammmmmm! Mam! - otworzył gwałtownie oczy. Moja prawa brew powędrowała do góry, a Minato cicho się roześmiał. Obleciałam go wzrokiem od góry do dołu i ponownie stwierdziłam, że jest przystojny.

- No?

- Łuhuuuuu! - nagle coś za mną krzyknęło wysokim głosem, aby zaraz przeskoczyć mi nad głową.

- Cześć... – mruknął sensei.

- Witam, staruszku. - To była żaba. Boże, to gadająca żaba!

- Ej, ja mam  tylko trzydzieści pięć lat! - oburzył się Jiraiya. Nie no, nie wierzę. Co tu się dzieje?
- Ekhm. Przejdźmy do sedna sprawy – odparł Hokage, a ja w końcu skupiłam się na przewidywanym planie działania.

***

- Na godzinie drugiej mamy mnóstwo ludzi.

- Przyjąłem. Jaki poziom chakry?

- Kilka bardzo wysokich, lecz większość nie przekracza normy.

- Przeprowadzić atak szarpany. Podzielić się na sześć pododdziałów. Dowódcy wiedzą, co mają robić. Postępujcie ostrożnie. Konoha to nie przelewki. To nie Wodospad, który wyrżnęliśmy w pień w niecały dzień.

- Jeszcze jakieś rozkazy?

- Nie, ruszajcie i niech Duch Piasku zawsze wam towarzyszy. Bez odbioru.
*** 

*shihan - nie uwierzycie, ale nie wymyśliłam tego słowa. W Oyama Karate jest to osoba ponad sensei'em, lecz poniżej hanshi'ego. Coś pomiędzy. Postanowiłam więc wprowadzić ten tytuł do siebie ;)



1. Koniec egzaminów i udane zawody <3 
czyli "ten na górze" to takie trochę zwieńczenie sezonu ;3
2. Chcecie, żeby Utakata wrócił?
Skomentujcie rozdział :D
(Nikczemna Sheeiren, będzie was szantażować!)

***
Dum,dum,dum,duuuuum.
Ohayo!
Tak, to ja. Żyję i mam się dobrze, przynajmniej dzisiaj. Rozdział jest trochę krótki, niecałe siedem stron, a wy musicie mi to wybaczyć. Przerwałam w takim momencie, aby kolejna notka była bardziej ekscytująca. Jakoś wydaje mi się, że nie usatysfakcjonował was dzisiejszy tekst. Wybaczycie mi jego jakość, prawda?
Dziękuję za taką wieeeeelką ilość wyświetleń i obserwatorów. Chwilowo tylko to motywuje mnie do dalszego pisania. Powinnam mieć teraz więcej czasu, więc teoretycznie notka powinna pojawić się szybciej.

Bywajcie!

13 komentarzy:

  1. no i zaczęła się wojna ;-; Shee ma władzę *^* widzę, że robisz ze swojej bohaterki ważną postać podczas tej wojny ;) muszę przyznać, że w wielu opowiadaniach jest to znany motyw, że główna bohaterka ma zniewalające zdolności i jest mega ważna ;-;
    Rozdział jak zwykle fajny i jestem ciekawa dalszego losu bohaterek :) I JA CHCĘ UTAKATĘ !!! *^*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Utakata ma wrócić ;3
    Proooooszę xD
    Oj tam, rozdział normalny, fajny.
    Ale wierzę, że następny będzie lepszy ^^
    Lubię tg bloga, bo jest chyba jedynym o Kirigakure, który jest bardzo dobry i miło się czyta.
    Możliwe, że jest takich więcej, ale ten jest cudny.
    Idealnie utrzymany w klimacie mojej ulubionej wioski.
    Pozdrawiam i czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. CHCĘ UTAKATE!!!! DAWAJ MI GO TU! Rozdział świetny, a zwłaszcza, że Kushina się pojawiła^^ ach… Już wiem po kim ma Naruto to gadalstwo… No cóż... Czekam na nexta^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak Utakata ma tutaj być XD
    Wgl część rozdziału czytałam juz wczoraj, czuje się taka inna XD.
    Tak czy inaczej. Mimo że Kushina mnie wnerwia, to ona ma taka być. XD Podoba mi sie to, że Shee przez chwilę nie panowała mozna powiedzieć nad swoimi emocjami i powiedziała troszku za duzo. Tak czy inaczej to coś dało tej całej akcji. Chodzi mi o to, że Rina ją skarciła.
    Homo niewiadomo. A może Judasz? ;>
    Tak czy inaczej szybko to przeczytałam, bo dużo dialogów, a ja to lubię.
    No i co jeszcze...
    W sumie szkoda, że to piasek atakuje. I szkoda, ze nie ma Gaary ;/
    Życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, weź przestań z tym Judaszem! Aż mnie ciarki przechodzą, jak myślę o tym filmie. Nie przypominaj mi, bo jeszcze schizy dostanę xd

      Usuń
  5. Ohayo, SZIREN-shihan <3

    Widzisz? Komentuję? A co za tym idzie - Utakata ma wrócić! :)

    Ujęłaś mnie sceną z "homo nie-wiadomo" - kooocham! Ja też chcę kogoś tak zahipnotyzować w rzeczywistości, no! I zauważyłam, że Sheeiren ma fajny nawyk mówienia "yhym" - zamieniasz ją w małą/dużą wersję Ciebie, ale... Ty, przecież tak miało być! xd

    "One są identyczne!" - to mnie rozwaliło! Wyobraziłam sobie taki ładny rysuneczek, gdzie Shee i Rina mają takie miny typu "WTF!?"

    Pozdrawiam :)

    PS - Hejt, hejt, hejt - tak dla zasady xd

    OdpowiedzUsuń
  6. heh, oby czytanie mojego opowiadania było dobre dla Ciebie, mam nadzieję, że tak będzie i przypadnie Ci moja wesoła twórczość do gustu :d
    dziękuje za powiadomienie - w majówkę na pewno poczytam!
    zgrupowanie kadry? błagammm rozwiej tą tajemnicę, kocham sport, ależ mnie tym zaciekawiłaś! :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. "- Sensei? - jąkał wie młody brunet - nie sensei? Shihan*? Gomen Imai shihan - plątał się, nerwowo rozglądając się na boki." - hahahhhahaha, to mnie rozwaliło. <3 Sory Sheeiren, że ty taki shihan. xd
    Kushina może i jest trochę roztrzepana i nieogarnięta, ale fajna z drugiej strony xd
    Utakata może wracać i to szybko ^^ Może jakieś hentai po jego powrocie? :> Wcześniej prawie się odbyło.
    Rozdział czytałam wczoraj, ale mój telefon nie pozwolił mi na skomentowanie. ;____; podły.
    Czekam na kolejny rozdział, no i zapomniałam o jednym. Śliczny obrazek ^^ :3

    OdpowiedzUsuń
  8. No dobrze, a więc zacznę od momentów, które mnie po prostu powaliły na kolana :D:D Homo-niewiadomo - nie no, geniusz, hahahaha :D dzięki Tobie zawitał mega szeroki uśmiech na mym licu. I oczywiście śmiech na cały dom xd Nie wiem czemu, ale to stwierdzenie homo-niewiadomo strasznie na mnie działa.
    O rany, Kushina, kocham tę bohaterkę, a Ty genialnie ją odwzorowałaś <3 Taka trochę nadpobudliwa, głośna i mega pozytywna, jakbym widziała Naruciaka. No i do tego Minato, opanowany, spokojny, sexowny... mrr ;3 Tak słodko się równoważą.. Ta para bardzo mi się podoba w Twoim wydaniu.
    Wszyscy chcą Utakatę. No kurczę, ja też!!! Tak, błagam, daj go jak najszybciej, go nie da się nie kochać. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale się pojawi.
    No to czas przejść do głównej bohaterki ;> Nie wiem, czy pisałam już wcześniej, ale podobają mi się strasznie umiejętności obu sióstr *-* Niezły pomysł miałaś z tym śpiewaniem. Poza tym, bardzo fajnie się ze sobą dogadują, chciałabym tak z moim czymś. No niestety nie można mieć wszystkiego... To było extra w jaki sposób załatwiła tego kolesia, cwaniara ;> Lubię tą jej zaradność.
    O rany, mogłabym się tu rozpisywać i rozpisywać nad moimi ulubionymi cechami Sheeiren, ale i tak masz pewnie już dość :P więc tak na podsumowanie - mnie się rozdział bardzo podobał ^^ Nie mogę się doczekać następnego i mam nadzieję, że Utakata się pojawi *-*
    Pozdrawiam serdecznie ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam xD
    Dawno nie zaglądałam na twój blog. Widzę że twój talent pisarski jak zarówno rozgłos rosną z każdym rozdziałem. :D Cieszę, się widząc, że masz wiernych czytelników, którzy stawiając przed tobą wymagania :] (Mam na myśli Utakatę).

    Co do opowiadania - bardzo spodobał mi się obraz Minato - normalnie mój ideał :D Czytasz mi w myślach czy co? Skąd wiedziałaś, że przez tą postać zakocham się w opku? >.< Szkoda tylko, że nie mam tyle czasu na czytanie ile bym chciała T.T

    Ps: Mam nadzieję, na.... ekhm... Hentai? Taki... no.... wiadomo -^.^- Hehe...

    Pozdrawiam i życzę weny! XD

    Reiciakowa - piszę z kompa w pracy -.-"

    OdpowiedzUsuń
  10. Coraz bardziej mi się podoba! Akcja się rozkręca, a z Sheeiren zrobiła się szycha co? Podobała mi się scena jak groziła tamtym gostkom, chociaż jej monolog zdawał mi się trochę.. pompatyczny. Ale ogólny wynik całkiem fajny, teraz 100% respektu na dzielni xD
    Kushina jest rozbrajająca i irytująca zarazem, chociaż całkiem słodkie było to z bransoletką ;D
    Ouu Ameyuri się za-ko-cha-ła?! *.*
    No i słodki był Zabuza, tak wgl to ile on ma u ciebie lat?

    Zapraszam na Ane, gdzie pojawił się nowy rozdział.
    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. No i w końcu będę na bieżąco! :D
    Osobiście chce znowu Utakatę, bardzo go polubiłam <3 Groźna Shee xD I ten przerażony gostek - rozwaliło mnie to.
    Zgadzam się z Shee, że minato jest bardzo przystojny *w*, sama bym go schrupała.
    Ciekawi mnie jak to dalej się potoczy, jak będzie wyglądać ta wojna...
    No nic, czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam serdecznie! ;3

    OdpowiedzUsuń