- To ona, dattebayo!
- Cicho, Kushina! – blondyn lekko
podniósł głos i spiorunował ją wzrokiem. Już miałam nadzieję, że Ruda się nie
odezwie, lecz…
- I ty przeciwko mnie? I ty? No
aż nie wie… - Chłopak zatkał jej usta dłonią.
- Ona już nie będzie - w naszą
stronę posłał uroczy uśmiech, na co dziewczyna zaczęła się szarpać.
Gdyby nie Utakata, to z pewnością
ten obrazek by mnie urzekł. Nie moja wina, że mam słabość do blondynów. W sumie
jestem z szatynem – gdzie tu logika?
- Uspokójcie się – odparł zirytowany
mężczyzna, którego jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam. Biła od niego aura
bardziej potężna niż ta, którą rozprowadzała wokół siebie Ameyuri. Zerknęłam na
Mistrzynię spoglądającą na tę sytuację z lekką kpiną.
- Kiri-gakure – kiwnęła
delikatnie głową. - Ameyuri Ringo, Kushimaru Kuriarare, Zabuza, Mistrzowie
Miecza oraz Sheeiren Imai. – Moje zdziwienie sięgało zenitu. Przedstawiła mnie
jako swojego towarzysza. Ma dzisiaj jakiś dzień dobroci dla zwierząt, czy jak?
- A ja cię znam! A ja cię znam!
Wyrosłaś na całkiem niezłą kobitkę. – Dlaczego zostało to skierowane w moją
stronę…
- Jiraiya! – huknął ich
przywódca. Normalnie to nie popuściłabym nikomu takiej opinii, ale w tym
momencie miałam ochotę roześmiać się na cały głos. Wiedząc, że jest to jednak
niedopuszczalne, wysiliłam się jedynie na lekkie uniesienie kącików ust do
góry.
- No co, przecież prawdę mówię… -
odparł mój mężczyzna, patrząc na mnie z zainteresowaniem, co peszyło mnie
dostatecznie, aby skupić wzrok na czymkolwiek innym.
- Tobirama Senju, Drugi Hokage
Wioski Ukrytej w Liściach. Jiraiya-sensei oraz dwoje jego uczniów: Uzumaki
Kushina i Namikaze Minato.
- Tak, to ja! Uzumaki Kushina! – Ta
dziewczyna emanowała pozytywną energią, lecz dla mnie to było jej tu aż w
nadmiarze. Uniosłam jedną brew do góry w geście irytacji. Dyskretnie spojrzałam
po reszcie delegacji Mgły. Zabuza opierał się o swój miecz, patrząc na Konohę
niczym na przedstawienie z mnóstwem fajerwerków. Kushimaru stał w bezruchu, nic
po sobie nie pokazując, a Ameyuri wyglądała na co najmniej zaskoczoną. U nas
taka niesubordynacja jest niedopuszczalna. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, co
by się stało, gdyby…
- W oddziale mam tysiąc ludzi. To
w większości jednostki tropiące i shinobi walczący na odległość. Ninjutsu, te
sprawy. – Stałam oniemiała, wsłuchując się w słowa tego mężczyzny. Jak on może
mówić to tak swobodnie? Gdzie wystukane na pamięć regułki godne kage? Co to
jest za wioska, do cholery?!
- To akurat dobrze się składa.
Moi wojownicy walczą w zwarciu. Taijutsu, te sprawy – odparła Ameyuri, lekko
przekrzywiwszy głowę.
- Hę? – ten odgłos wyrwał się
Zabuzie, który natychmiast wyprostował się na słowa kobiety. No szczęka opadła
mi do ziemi. Od kiedy Ringo się tak odzywa?! Co się dzieje… Hokage lekko się
uśmiechnął i spojrzał no swoich podopiecznych.
- Rozumiem, że ty jesteś dowódcą
– zwrócił się do niej.
- Tak – potaknęła.
- Zapraszam do namiotu. Musimy
obmyślić plan działania. – Ameyuri niczym galopująca gazela od razu pognała za
białowłosym.
- A ty co się tak gapisz? –
warknął Zabuza. – Ringo też może czasem zaszaleć – puścił mi oczko.
- No, ale żeby z Hokage? –
jęknęłam. Od razu zdałam sobie sprawę do kogo i w jaki sposób się odezwałam.
Zamknęłam oczy, wiedząc, że idzie on w moją stronę. Zacisnęłam mocno powieki i
odchyliłam głowę na bok, czekając na nieuniknione. Poczułam, że coś dotyka
mojej brody i lekko odwraca. Otworzyłam jedno oko i mogłam się założyć, że
zobaczyłam śmierć.
- Mało jeszcze wiesz o życiu –
mruknął Zabuza, puszczając mój podbródek i odchodząc, aby wrócić do reszty.
- Czy mogę w końcu coś
powiedzieć?! Minato, nie podoba mi się to, jak mnie traktu… - na pierwsze słowa
Rudej spojrzałam w ich stronę, aby widzieć, jak ten zamyka jej usta
pocałunkiem, a ona łagodnieje jak ręką odjął. Ja się chyba w jakimś równoległym
wszechświecie znajduję! Wpatrywałam się w nich z rozdziawionymi ustami, gdy
ktoś klepnął mnie w ramię.
- Zamknij tę gębę, bo coś ci tam
wsadzę – Rina, nie oszczędzając mi kipiącej od niej w tej chwili miłości,
stanęła obok mnie.
- Emm, hemmm. Przepraszam, że się
tak zachowałem – przerwał blondyn, trzymając partnerkę za rękę. – Jestem
Minato, a to jest Kushina.
- Umiem się przedstawić,
dattebayo! – wrzasnęła na niego, grożąc palcem. Z mojego gardła wydobył się
cichy śmiech i nawet Rinie udzieliło się trochę mojej radości. – Jestem Uzumaki
Kushina!
- To już wiemy – odparła siostra,
której dobry humory zdążył się już ulotnić.
- O Boże, wy jesteście
identyczne, identyczne! Widziałeś, Minato? Widziałeś? – pokazywała na nas, to
na jedną, to na drugą. Przypominała mi skaczącą dla przekąsek kapucynkę w
cyrku, o której jako dziecko czytałam sobie do snu. Moje wyobrażenia właśnie
odnalazły swoje odniesienie w rzeczywistości. Zawsze chciałam zobaczyć, jak
jeździ na takim małym, dwukołowym rowerku…
- Tak, kochanie – Minato ponownie
się uśmiechnął i podrapał się zakłopotany po karku. Ruda umilkła i patrzyła na
nas z zaciekawieniem.
- To jak się nazywacie?
Zapomniałam już – westchnęła i lekko uderzyła się wewnętrzną stroną dłoni w
czoło. Dziwni ci shinobi z Liścia, dziwni.
- Sheeiren i Rina Imai –
powiedziałam niby od niechcenia. Przecież nie mogę zaprzyjaźnić się z
potencjalnym wrogiem. Nieważne, jak bardzo jest on miły.
- No tak, powinnam pamiętać.
Ukradliście nam zwój, parszywe małpy! – wrzasnęła, ostentacyjnie dając nam do
zrozumienia, że chowa do nas jakąś urazę. Zabawne.
- Kushina, obiecałaś – blondyn
nie za bardzo wiedział, jak ma się zachować. W sumie ja też nie wiem, czemu nie
wróciłam jeszcze do swojego szeregu. Rozejrzałam się, a moja mina lekko
zmarniała. Tak zaaferowałam się tą dwójką patafianów, że nie zauważyłam
momentu, gdy wszyscy rozpierzchli się do swoich zadań.
- Wrrrr – czasem wydaję z siebie
takie nieartykułowane odgłosy, które odzwierciedlają mój stan ducha. Każdy ma jakieś
odchyły, yhym.
- Kochanie, ona warczy! To nie
może być małpą! – To nie tak, że wzięłam to do siebie. Po prostu się
zdenerwowałam, więc już chciałam jej coś powiedzieć, gdy Rina złapała mnie za
ramię.
- Chodźmy już. – Widziałam ten
specyficzny wzrok i wiedziałam, że ma rację.
- Emmm, miło było was znowu
zobaczyć! – powiedział blondyn, machając nam ręką na pożegnanie. Kushina
przewiercała mnie wzrokiem, a ja jedynie lekko dygnęłam i jak najszybciej się
oddaliłam.
- Co za dziewczyna… Gdzie się
rodzą takie krzyczące istoty… - mamrotałam pod nosem, nadal mając w pamięci tę
dwójkę.
- W Konoha, kochanie, w Konoha –
odparła Rina. Weszłyśmy pomiędzy rozstawione już namioty bądź chwilowe
legowiska, robiąc za atrakcję obozu. Westchnęłam, gdy siostra prowadziła mnie
przed siebie, a najwyraźniej wiedziała, gdzie zmierza. Włożyłam ręce w
kieszenie i mechanicznie poruszając nogami szłam. Znajdowaliśmy się w lesie na
dużej, niewymiarowej polanie. Bajeczki o okrągłym polu to ściema! Namioty były
poustawiane nierównomiernie, lecz czego innego można spodziewać się po Mgle.
Cud, że w ogóle zgromadzili się w jednym miejscu.
- Ej, Mała! – usłyszałam i od
razu poczułam dotyk na udzie. Natychmiast się odwróciłam i odruchowo
wyciągnęłam wachlarze z kabury. – Zabawimy się? – Mężczyzna koło trzydziestki z
obleśnym i prawie bezzębnym uśmiechem na ustach patrzył na mnie z góry.
- Uważaj do kogo mówisz, Gao!
Dupeczka się trochę teraz wybiła! - krzyknął kolejny facet siedzący nieopodal.
- Zabieraj tę łapę - warknęłam,
strącając jego rękę i chowając broń. Na chwilę przed oczami stanął mi Utakata,
lecz tak szybko jak się pojawił, tak szybko zniknął.
- Oj, maleńka. Nie przesadzaj -
nagle wokoło zrobiło się cicho. Wszyscy na nas patrzyli, a Rina już trzymała w
pogotowiu flet.
-Tak? To kiedy? - zmieniając
strategię kucnęłam i uśmiechnęłam się w sposób zarezerwowany tylko dla jednej
osoby.
- Możemy nawet teraz, tu, przy
wszystkich. – On, ucieszony, niczego się nie spodziewał. Mój uśmiech się
poszerzył, gdy kiwnęłam palcem, aby się do mnie zbliżył. On, niczym tresowany
piesek, nachylił się, a ja wyśpiewałam mu cicho do ucha.
- Kimitachi o okonau to, anata mo
issho ni asobu no ga suki. Sarani, anata wa, sekai ni sore o sengen suru. Nyūsu
o zehi, kyōyū. (Lubisz facetów i lubisz się z nimi bawić. A jeszcze bardziej
lubisz oświadczać to całemu światu. Idź i dziel się tą nowiną) -
zaciskałam usta, aby ponownie się nie roześmiać, gdy patrzyłam na rozgrywającą
się przede mną scenę.
- Jestem homo, homo niewiadomo! -
Gao właśnie biegał wokół swojego namiotu. Niektórzy się śmiali, lecz reszta
patrzyła na mnie z ciekawością bądź strachem. Dokładnie o to mi chodziło.
- Starczy, Gao
- dezaktywowałam technikę, a mężczyzna zatrzymał się. Przez chwilę patrzył
na swoje dłonie, po czym przeniósł wzrok na mnie.
- Czym ty jesteś, wiedźmo?! -
wrzasnął i schował się do najbliższego namiotu. W obozie zapadła cisza.
- Mogę z wami zrobić co tylko
zechcę. Ten epizod to nic. Ja go tylko ośmieszyłam. Niech się cieszy, że nie
kazałam mu się powiesić - przerwałam na chwilę, upajając się ich strachem.
Pierwszy raz poczułam, że mam władzę. Patrzyłam
po kolei na ich twarze. Spodobał mi się ten lęk. - Nadal ktoś ma ochotę się ze
mną zabawić? - Cisza. Tylko szmery dochodzące ze strony Konohy zakłócały ten
spokój. - Tak myślałam - odpowiedziałam i delikatnie dałam Rinie znać, że mamy
się zbierać. Ona natychmiast ponowiła marsz. Czułam na sobie ich wzrok i było
mi z tym całkiem dobrze.
- Sheeiren, tutaj - mruknęła Rina
i pociągnęła mnie za rękę, wprowadzając do jednego z większych namiotów. - Zwariowałaś?!
- warknęła.
- Tak, chyba tak - westchnęłam, a
wszystkie emocje ze mnie opadły. Musiałam ochłonąć. Przyznaję, poniosło mnie,
ale… Nikt mnie za to nie zganił, nie uderzył. Teraz ja ustalam granice?
- Przecież nawet we dwie nie
dałybyśmy im rady! Żeby zahipnotyzować taką ilość ludzi, to...
- Wiem, że to nieprawda, ale
spanikowałam.
- Dobra, zostawmy to w spokoju -
odparła.
- Co to za namiot? - Chciałam się
jakoś uspokoić i trochę ochłonąć. Rina ma rację, przesadziłam...
- Dostałyśmy go od Ameyuri.
Dzieciaki to wszystko rozstawiły.
- Co? - Kazali dzieciom tachać
takie rzeczy, gdy ja biegłam tylko z plecakiem?
- Wiem, co o tym myślisz, ale
pamiętaj. Świata nie zbawisz - powiedziała twardo, choć zdaję sobie sprawę, że
też się z tym nie zgadzała.
- Ech. Do czego to dochodzi... -
oparłam ręce na biodrach i spuściłam głowę.
- To wojna, Shee, to wojna.
- Imai-sensei! - usłyszałam męski
krzyk i natychmiast wyszłam z namiotu. Chwila, czy on powiedział do mnie
sensei?
- Jak mnie nazwałeś? – Chłopak
miał mi coś do przekazania, lecz moja egoistyczna część musiała najpierw
zaspokoić swoją ciekawość.
- Sensei? - jąkał się młody
brunet. - Nie sensei? Shihan*? Gomen, Imai-shihan - plątał się, nerwowo
rozglądając się na boki.
- Spokojnie, bo się poplujesz. - Choć
wyszło dość niemiło, to wcale tak nie miało być. On jeszcze bardziej się
speszył, na co ja pociągnęłam go do namiotu, gdzie czekała Rina.
- Eee? - Siostra również
zareagowała oryginalnie.
- Więc? - zaplotłam ręce na
piersi i czekałam na odpowiedź chłopaka.
- Yyyeee... Ma-ma pani przyjść
do-do Mistrzyni Ameyuri za-za chwilę - dzieciak miał może jakieś jedenaście
lat. Widziałam, że był przerażony i to z mojego powodu, a w przeciwieństwie
do tej hałastry na zewnątrz, w nim nie chciałam wzbudzić strachu.
- Gdzie dokładnie?
- Do-do namiotu Ho-hokage -
schował ręce za plecami, a ja lekko się uśmiechnęłam.
- Poczekaj - ściągnęłam z siebie
plecak, wiedząc, że chłopak uważnie mnie obserwuje. Znalazłam upragnioną
kieszeń i wyciągnęłam stamtąd cukierka.
- Proszę i zmykaj - podałam mu
malutki przedmiot i odprawiłam ręką. Jego twarz rozjaśnił uśmiech, a moja
opinia "Straszącej dzieci sensei" została lekko naprawiona. Mały
wyleciał z namiotu, a ja spojrzałam na siostrę.
- Od kiedy się taka medialna
zrobiłaś? - cyniczny uśmiech, ironia w głosie i przymrużone powieki Riny nie
sygnalizowały nic dobrego.
- Nie zadawaj mi pytań, na które
nie potrafię ci odpowiedzieć... – mruknęłam. - Mogę tak iść? - spytałam,
okręcając się wokół własnej osi.
- A masz zamiar robić tam coś
poza ustalaniem planu? - jedna brew uniesiona do góry razem z kącikiem ust.
- Zwariowałaś? - prychnęłam i
zawiązałam sznurówkę przemoczonego buta.
- A możliwe, możliwe - odparła
siadając na kocu.
- Trzymaj kciuki - powiedziałam i
wyszłam.
Odetchnęłam świeżym powietrzem, a
na mojej twarzy tańczyły promienie słońca - no. I człowiek od razu czuje się
lepiej. Przeszłam kilkadziesiąt metrów nikomu nie zawadzając i trafiłam na
pierwszy namiot Liścia.
- Imai-shihan? - dziewczyna może
o rok młodsza ode mnie stała przy wejściu. Niespotykane ma włosy, jakieś
różowe. Dziwni ci shinobi z Liścia, dziwni.
- Tak - odpowiedziałam.
- Haruno Chie, proszę za
mną - dygnęła i podążyła przez siebie. Wzruszyłam ramionami i poszłam za nią.
Wszyscy się na mnie patrzyli, lecz nie robili tego nachalnie. Normalnie
rozmawiali i tylko rzucali mi ukradkowe spojrzenia. Starałam się ich nie
odwzajemniać. Nie mogę zawierać tu jakichkolwiek znajomości.
Idąc tak przez ich obóz
zauważałam coraz więcej różnic pomiędzy naszymi wioskami. Spojrzałam w prawo i
doszłam do wniosku, że, w porównaniu do nas, jest tu mnóstwo kobiet. Mężczyźni
oczywiście przeważają, lecz to i tak imponująca liczba, jak na moje oko. Do
tego nie było tu dzieci. Ta Haruno czy jak jej tam, jest na razie najmłodszą
osobą, jaką tu widzę. Ich stroje różniły się od naszych, lecz też mi się
podobały. Odwróciłam głowę na lewo i zobaczyłam...
- Ohayo, Shee! - Kushina ponownie
przypomniała o swojej obecności i to w dość specyficzny sposób.
- Ohayo - odparłam i nadal szłam
za różowowłosą.
- Co u nas robisz? – zapytała,
doganiając mnie.
- Idę do Hokage – mruknęłam,
mając nadzieję, że dziewczyna się odczepi.
- Oooo, to jesteś aż taka ważna?
- Ona jest gorsza niż głodny Suigetsu. A myślałam, że to niemożliwe.
- Jak widać. - Moje modły nadal
nie zostały wysłuchane. Ruda wciąż wlokła się za mną.
- Shee, poczekaj. Mam coś dla
ciebie, dattebayo!
- Streszczaj się. - Sięgnęła do
kieszeni i wyciągnęła stamtąd małą bransoletkę z przywieszką.
- Proszę. - Wzięłam ją delikatnie
w dłonie i przyjrzałam się bliżej. Na blaszce widniał czerwony znak wiru.
- Co to znaczy? – spytałam,
przyśpieszając.
- To znak mojego klanu. Nie wiem,
czemu ci go daję. Rzadko się nimi dzielę. Pomimo twojej dość widocznej niechęci
do mnie, myślę, że możemy się polubić i czuję, że będzie ci kiedyś potrzebny,
dattebayo - ostatnie słowo rzuciła cichym tonem i odeszła bez pożegnania.
- Hmpf - mruknęłam i zapięłam
prezent na ręce. Gdy podniosłam wzrok, przed oczami stanął mi większy niż
reszta namiot i dwoje ninja przed nim. Dziewczyna zatrzymała się przy wejściu.
- Tędy, shihan. - Była trochę
przestraszona, lecz nie podchodziło to pod paniczny lęk. Wyczułam u niej nawet
lekkie zaciekawienie.
- Dziękuję - kulturalnie
podziękowałam i uśmiechnęłam się do dziewczyny, a ona obdarzyła mnie tym
samym. Westchnęłam, poprawiłam grzywkę, wytarłam dłonie o spodnie i rozchyliłam
poły, po czym znalazłam się w środku.
Lekko czerwona Ameyuri siedziała
na końcu rozłożonej mapy obok Hokage. Kushimaru również znajdował się na prawo
od kobiety, Minato stał pod ścianą, a podajże Jiraiya medytował w kwiecie
lotosu niedaleko.
- Tutaj. - Ringo poklepała
poduszkę obok siebie. Posłusznie usiadłam i obserwowałam swoich towarzyszy.
- Ammmmmm - od strony sensei’a
Konohy dolatywały co chwilę takie dziwne odgłosy - ammmm - i stopniowo
zwiększały swoje natężenie głośności - ammmmmm! Mam! - otworzył gwałtownie
oczy. Moja prawa brew powędrowała do góry, a Minato cicho się roześmiał.
Obleciałam go wzrokiem od góry do dołu i ponownie stwierdziłam, że jest
przystojny.
- No?
- Łuhuuuuu! - nagle coś za mną
krzyknęło wysokim głosem, aby zaraz przeskoczyć mi nad głową.
- Cześć... – mruknął sensei.
- Witam, staruszku. - To była
żaba. Boże, to gadająca żaba!
- Ej, ja mam tylko
trzydzieści pięć lat! - oburzył się Jiraiya. Nie no, nie wierzę. Co tu się
dzieje?
- Ekhm. Przejdźmy do sedna sprawy
– odparł Hokage, a ja w końcu skupiłam się na przewidywanym planie działania.
***
- Na godzinie drugiej mamy
mnóstwo ludzi.
- Przyjąłem. Jaki poziom chakry?
- Kilka bardzo wysokich, lecz
większość nie przekracza normy.
- Przeprowadzić atak szarpany.
Podzielić się na sześć pododdziałów. Dowódcy wiedzą, co mają robić. Postępujcie
ostrożnie. Konoha to nie przelewki. To nie Wodospad, który wyrżnęliśmy w pień w
niecały dzień.
- Jeszcze jakieś rozkazy?
- Nie, ruszajcie i niech Duch
Piasku zawsze wam towarzyszy. Bez odbioru.
***
*shihan - nie
uwierzycie, ale nie wymyśliłam tego słowa. W Oyama Karate jest to osoba ponad
sensei'em, lecz poniżej hanshi'ego. Coś pomiędzy. Postanowiłam więc wprowadzić
ten tytuł do siebie ;)
1. Koniec
egzaminów i udane zawody <3
czyli
"ten na górze" to takie trochę zwieńczenie sezonu ;3
2. Chcecie,
żeby Utakata wrócił?
Skomentujcie
rozdział :D
(Nikczemna
Sheeiren, będzie was szantażować!)
***
Dum,dum,dum,duuuuum.
Ohayo!
Tak,
to ja. Żyję i mam się dobrze, przynajmniej dzisiaj. Rozdział jest trochę
krótki, niecałe siedem stron, a wy musicie mi to wybaczyć. Przerwałam w takim
momencie, aby kolejna notka była bardziej ekscytująca. Jakoś wydaje mi się, że
nie usatysfakcjonował was dzisiejszy tekst. Wybaczycie mi jego jakość, prawda?
Dziękuję
za taką wieeeeelką ilość wyświetleń i obserwatorów. Chwilowo tylko to motywuje
mnie do dalszego pisania. Powinnam mieć teraz więcej czasu, więc teoretycznie
notka powinna pojawić się szybciej.
Bywajcie!
no i zaczęła się wojna ;-; Shee ma władzę *^* widzę, że robisz ze swojej bohaterki ważną postać podczas tej wojny ;) muszę przyznać, że w wielu opowiadaniach jest to znany motyw, że główna bohaterka ma zniewalające zdolności i jest mega ważna ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fajny i jestem ciekawa dalszego losu bohaterek :) I JA CHCĘ UTAKATĘ !!! *^*
Tak, Utakata ma wrócić ;3
OdpowiedzUsuńProooooszę xD
Oj tam, rozdział normalny, fajny.
Ale wierzę, że następny będzie lepszy ^^
Lubię tg bloga, bo jest chyba jedynym o Kirigakure, który jest bardzo dobry i miło się czyta.
Możliwe, że jest takich więcej, ale ten jest cudny.
Idealnie utrzymany w klimacie mojej ulubionej wioski.
Pozdrawiam i czekam na nexta ;3
CHCĘ UTAKATE!!!! DAWAJ MI GO TU! Rozdział świetny, a zwłaszcza, że Kushina się pojawiła^^ ach… Już wiem po kim ma Naruto to gadalstwo… No cóż... Czekam na nexta^^
OdpowiedzUsuńTak Utakata ma tutaj być XD
OdpowiedzUsuńWgl część rozdziału czytałam juz wczoraj, czuje się taka inna XD.
Tak czy inaczej. Mimo że Kushina mnie wnerwia, to ona ma taka być. XD Podoba mi sie to, że Shee przez chwilę nie panowała mozna powiedzieć nad swoimi emocjami i powiedziała troszku za duzo. Tak czy inaczej to coś dało tej całej akcji. Chodzi mi o to, że Rina ją skarciła.
Homo niewiadomo. A może Judasz? ;>
Tak czy inaczej szybko to przeczytałam, bo dużo dialogów, a ja to lubię.
No i co jeszcze...
W sumie szkoda, że to piasek atakuje. I szkoda, ze nie ma Gaary ;/
Życie.
Aj, weź przestań z tym Judaszem! Aż mnie ciarki przechodzą, jak myślę o tym filmie. Nie przypominaj mi, bo jeszcze schizy dostanę xd
UsuńOhayo, SZIREN-shihan <3
OdpowiedzUsuńWidzisz? Komentuję? A co za tym idzie - Utakata ma wrócić! :)
Ujęłaś mnie sceną z "homo nie-wiadomo" - kooocham! Ja też chcę kogoś tak zahipnotyzować w rzeczywistości, no! I zauważyłam, że Sheeiren ma fajny nawyk mówienia "yhym" - zamieniasz ją w małą/dużą wersję Ciebie, ale... Ty, przecież tak miało być! xd
"One są identyczne!" - to mnie rozwaliło! Wyobraziłam sobie taki ładny rysuneczek, gdzie Shee i Rina mają takie miny typu "WTF!?"
Pozdrawiam :)
PS - Hejt, hejt, hejt - tak dla zasady xd
Hej hej hej, ja chce taki obrazeczek xd
Usuńheh, oby czytanie mojego opowiadania było dobre dla Ciebie, mam nadzieję, że tak będzie i przypadnie Ci moja wesoła twórczość do gustu :d
OdpowiedzUsuńdziękuje za powiadomienie - w majówkę na pewno poczytam!
zgrupowanie kadry? błagammm rozwiej tą tajemnicę, kocham sport, ależ mnie tym zaciekawiłaś! :)
pozdrawiam!
"- Sensei? - jąkał wie młody brunet - nie sensei? Shihan*? Gomen Imai shihan - plątał się, nerwowo rozglądając się na boki." - hahahhhahaha, to mnie rozwaliło. <3 Sory Sheeiren, że ty taki shihan. xd
OdpowiedzUsuńKushina może i jest trochę roztrzepana i nieogarnięta, ale fajna z drugiej strony xd
Utakata może wracać i to szybko ^^ Może jakieś hentai po jego powrocie? :> Wcześniej prawie się odbyło.
Rozdział czytałam wczoraj, ale mój telefon nie pozwolił mi na skomentowanie. ;____; podły.
Czekam na kolejny rozdział, no i zapomniałam o jednym. Śliczny obrazek ^^ :3
No dobrze, a więc zacznę od momentów, które mnie po prostu powaliły na kolana :D:D Homo-niewiadomo - nie no, geniusz, hahahaha :D dzięki Tobie zawitał mega szeroki uśmiech na mym licu. I oczywiście śmiech na cały dom xd Nie wiem czemu, ale to stwierdzenie homo-niewiadomo strasznie na mnie działa.
OdpowiedzUsuńO rany, Kushina, kocham tę bohaterkę, a Ty genialnie ją odwzorowałaś <3 Taka trochę nadpobudliwa, głośna i mega pozytywna, jakbym widziała Naruciaka. No i do tego Minato, opanowany, spokojny, sexowny... mrr ;3 Tak słodko się równoważą.. Ta para bardzo mi się podoba w Twoim wydaniu.
Wszyscy chcą Utakatę. No kurczę, ja też!!! Tak, błagam, daj go jak najszybciej, go nie da się nie kochać. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale się pojawi.
No to czas przejść do głównej bohaterki ;> Nie wiem, czy pisałam już wcześniej, ale podobają mi się strasznie umiejętności obu sióstr *-* Niezły pomysł miałaś z tym śpiewaniem. Poza tym, bardzo fajnie się ze sobą dogadują, chciałabym tak z moim czymś. No niestety nie można mieć wszystkiego... To było extra w jaki sposób załatwiła tego kolesia, cwaniara ;> Lubię tą jej zaradność.
O rany, mogłabym się tu rozpisywać i rozpisywać nad moimi ulubionymi cechami Sheeiren, ale i tak masz pewnie już dość :P więc tak na podsumowanie - mnie się rozdział bardzo podobał ^^ Nie mogę się doczekać następnego i mam nadzieję, że Utakata się pojawi *-*
Pozdrawiam serdecznie ;3
Witam xD
OdpowiedzUsuńDawno nie zaglądałam na twój blog. Widzę że twój talent pisarski jak zarówno rozgłos rosną z każdym rozdziałem. :D Cieszę, się widząc, że masz wiernych czytelników, którzy stawiając przed tobą wymagania :] (Mam na myśli Utakatę).
Co do opowiadania - bardzo spodobał mi się obraz Minato - normalnie mój ideał :D Czytasz mi w myślach czy co? Skąd wiedziałaś, że przez tą postać zakocham się w opku? >.< Szkoda tylko, że nie mam tyle czasu na czytanie ile bym chciała T.T
Ps: Mam nadzieję, na.... ekhm... Hentai? Taki... no.... wiadomo -^.^- Hehe...
Pozdrawiam i życzę weny! XD
Reiciakowa - piszę z kompa w pracy -.-"
Coraz bardziej mi się podoba! Akcja się rozkręca, a z Sheeiren zrobiła się szycha co? Podobała mi się scena jak groziła tamtym gostkom, chociaż jej monolog zdawał mi się trochę.. pompatyczny. Ale ogólny wynik całkiem fajny, teraz 100% respektu na dzielni xD
OdpowiedzUsuńKushina jest rozbrajająca i irytująca zarazem, chociaż całkiem słodkie było to z bransoletką ;D
Ouu Ameyuri się za-ko-cha-ła?! *.*
No i słodki był Zabuza, tak wgl to ile on ma u ciebie lat?
Zapraszam na Ane, gdzie pojawił się nowy rozdział.
Pozdrawiam, buziaki ;3
No i w końcu będę na bieżąco! :D
OdpowiedzUsuńOsobiście chce znowu Utakatę, bardzo go polubiłam <3 Groźna Shee xD I ten przerażony gostek - rozwaliło mnie to.
Zgadzam się z Shee, że minato jest bardzo przystojny *w*, sama bym go schrupała.
Ciekawi mnie jak to dalej się potoczy, jak będzie wyglądać ta wojna...
No nic, czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam serdecznie! ;3